PORTRETY – MAGDA

Edyta Banasiewicz: Dziękuję Pani Magdo za spotkanie. Proszę opowiedzieć nam coś o sobie?

Magdalena: Z prostych rzeczy: mam 46 lat, jestem mężatką i mieszkam w okolicy Piaseczna. Poza tym – uwielbiam czytać książki i oglądać filmy, jestem silnie związana ze swoją rodziną, staram się nie tracić kontaktu z przyjaciółmi, choć to nie zawsze łatwe, bo część mieszka daleko.

Edyta: Kiedy zaczęła się Pani przygoda z wolontariatem, jak do tego doszło?

Magdalena: Mniej więcej 10 lat temu zgłosiłam się do Fundacji Synapsis, gdzie przez jakiś czas zajmowałam się redagowaniem różnych materiałów, czasem też pisałam teksty. Przeszłam przeszkolenie dla wolontariuszy, co bardzo poszerzyło moją wiedzę na temat autyzmu i pomogło mi lepiej zrozumieć mojego siostrzeńca z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Potem razem z mężem włączyliśmy się jako gospodarze do programu Refugees Welcome – i przez jakiś czas gościliśmy u nas uchodźcę z Libanu. Kiedy nasz nowy przyjaciel zaczął już mieszkać samodzielnie, zaczęłam się zastanawiać nad innymi możliwościami. Na informację o Bazie Wolontariatu trafiłam w lokalnej gazecie.

Edyta: Na czym polega Pani pomoc w Bazie Wolontariatu, co Pani robi, komu pomaga?

Magdalena: W tej chwili to interesujące spotkania i rozmowy z niepełnosprawnym, trzydziestokilkuletnim Krzysztofem. Krzyś ma poczucie humoru i ciekawe poglądy na bardzo wiele kwestii, chętnie opowiada o tym, co się dzieje w jego życiu i dyskutuje na tematy ważne, powiedziałabym, że filozoficzne.

Edyta: Jak podsumowałaby Pani czas spędzony z nami?

Magdalena: Ten czas upłynął głównie pod hasłem pandemii…

Edyta: Jakie korzyści płyną z wolontariatu, jakie satysfakcje można z niego czerpać?

Magdalena: Dla mnie to przede wszystkim okazja do poznania ludzi, z którymi w inny sposób pewnie trudno byłoby mi nawiązać relację. Do wyjścia poza codzienny schemat obowiązków, do poszerzenia horyzontów, zobaczenia, jak wygląda sytuacja osób, których czasem ma się tuż obok, na wyciągnięcie ręki, ale brak okazji, żeby się z nimi zetknąć. Z każdej strony dochodzą do nas prośby o przekazanie pieniędzy lub rzeczy na ten lub inny cel – to niezwykle ważne i pozwala efektywnie pomagać całym grupom społecznym, ja jednak jestem też spragniona bezpośredniego kontaktu, poczucia, że nie tylko daję, ale też coś robię.

Edyta: Czy przed podjęciem się wolontariatu, miała Pani jakieś obawy?

Magdalena: Wiele… Czy jestem gotowa na regularne zobowiązanie, a nie na sporadyczne działanie? Czy sobie poradzę, czy będzie ze mnie jakiś pożytek? A w przypadku Refugees Welcome, czy dam radę funkcjonować z osobą z innej kultury? To ostatnie akurat w naszym przypadku okazało się bardzo łatwe i ciekawe – nasz lokator stał się naszym przyjacielem. Jest przemiłą, dobrą osobą, z którą cały czas utrzymujemy kontakt.

Edyta: Pani najpiękniejsza – najśmieszniejsza chwila związana z wolontariatem?

Magdalena: To zabrzmi śmiesznie, ale dla mnie najpiękniejszymi momentami były wspólne posiłki czy chociażby wspólna kawa – jak teraz z Krzysiem. Uważam, że łatwiej się wtedy rozmawia i lepiej poznaje się nawzajem.

Edyta: Czy uważa Pani, że wolontariat to dobre miejsce dla młodych ludzi na zdobywanie doświadczeń zarówno tych życiowych, jak i zawodowych?

Magdalena: Zdecydowanie tak. Powiedziałabym, że warto wyrobić w sobie nawyk pomagania i nauczyć się, jak robić to sensownie. To może przełożyć się również na wybór takiej ścieżki życiowej, która daje poczucie sensu.

Edyta: Jakaś rada dla osób, które jeszcze się wahają, zostać wolontariuszami?

Magdalena: Trzeba pamiętać, że jest wiele różnych sposobów do wolontariatu, np. wolontariat kompetencyjny, samodzielne działania, ale też pomoc całymi grupami, czasem z osobami z pracy. Może warto też spróbować sił w akcjach czasowych, doraźnych, żeby zobaczyć, jak wolontariat wygląda z bliska. Jeśli się wahamy, warto po prostu przyjrzeć się różnym opcjom i wybrać coś, co pasuje nam do charakteru, umiejętności i możliwości czasowych.

Edyta: Bardzo dziękuję za rozmowę.

Przeczytaj także